czwartek, 25 kwietnia 2013

02. Dam sobie radę





- Co ci się stało?! – wykrzyknął Piotr jak tylko stanęłam w drzwiach po dwunastogodzinnym areszcie.

 Jego pytanie było w pełni umotywowane. Wyglądałam jak siedem  nieszczęść. Moją twarz pokrywały liczne zadrapania i ziemia. Ręce i nogi były całe posiniaczone, a w kąciku ust widoczna była smuga zaschniętej krwi. Tak oto wyglądało karanie za zaburzanie spokoju i nie wykonywanie poleceń.


- Zapytaj  Edmunda, może ci odpowie – powiedziałam tylko i udałam się do łazienki. 


Nie chciałam, aby Piotr dawał mu wykład o odpowiedzialności i nie odzywał się do niego przez najbliższy tydzień. Pragnęłam tylko, żeby Edmund zrozumiał, że przez jego zachowanie także nam się obrywa.


Ich krzyki słyszałam nawet w drugim skrzydle pensjonatu. Całe szczęście, że wujek postanowił pojechać do miasta.

Na korytarzu natknęłam się na Łucję.


- Powinniśmy to zgłosić.- widziałam upór w jej oczach, gdy wypowiadała te słowa.


- Nasze słowo przeciwko jego, dobrze wiesz, że nic by to nie dało. – Wolałam nie dodawać Arthurowi powodów do zanęcania się nad nami. – Dam sobie radę, nie martw się.
 



W łazience dokładnie się umyłam, co chwila posykując z bólu. Owinięta ręcznikiem stanęłam przed dużym lustrem szacując zniszczenia na moim ciele. 
Siniaki, których przed godziną jeszcze nie było zaczęły pokrywać mi nogi i brzuch. No trudno, przecież i tak nic na to nie poradzę. Następnie przyjrzałam się swojej twarzy. Tych zadrapań nie mógł zamaskować nawet najlepszy puder.  Również wielki strup przy wardze nie dodawał mi ani pewności ani urody. Postanowiłam nie przejmować się tym tak bardzo, na moim miejscu mógł być Edmund, który z pewnością wyglądałby o wiele gorzej. 


Uspokojona brakiem jakiegokolwiek poważnego uszczerbku położyłam się do łóżka. 


Po raz kolejny o nim śniłam. W zasadzie moje sny nie różniły się od siebie tak bardzo. W każdym z nich występował Kaspian i tylko wtedy mogłam być pewna, jak wspaniałą parę byśmy tworzyli. Los jednak chciał inaczej i nie pozwolił nam być razem. Wmawiałam sobie, że pogodziłam się z tym. Zakończyłam i pożegnałam życie w Narnii. Pożegnałam moją miłość i zostawiłam to wszystko za sobą. Oszukiwałam samą siebie.


Sam fakt, że nie potrafiłam odnaleźć się w prawdziwym świecie jest na to niepodważalnym dowodem. Moje serce bije dla jednego mężczyzny, który żyje w innej czasoprzestrzeni. Cudownie. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak oto pojawił się kolejny rozdział, który dedykowany jest Katrin i Amy ;)
Wielkie dzięki dziewczyny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz